czwartek, 16 stycznia 2014

Za 10 dni stuknie mi osiemnastka!

Osiemnastka w charakterze fanki Sailorek, że tak uściślę. A ponieważ to nie tylko moja osiemnastka, będę miała niewątpliwą przyjemność przekręcenia do uke nr 1 i straumowania jej troszeczkę ("to już TAK STARE jesteśmy?!").
To interesujące uczucie, kiedy się tak patrzy wstecz na swoje rozmaite obsesje pasje i przyjaźnie ze świadomością, że można je już mierzyć nawet nie na lata, a na dekady. Z jednej strony zdziwienie upływem czasu, a z drugiej - duma, że to już tak długo.

Mam taką małą cichą nadzieję, że dane mi kiedyś będzie przebrać się w jakiś mhoczny a kiczowaty strój z mocnym makijażem i kolorowymi włosami i zaliczyć mhoczną a kiczowatą sesję zdjęciową, żebym mogła kiedyś sobie przeglądać te zdjęcia z łezką w oku: ach, wspomnienie z mojej mhocznej (a kiczowatej) przeszłości...

Tymczasem zaś zakończyłam stary rok i przywitałam nowy jako piratka w falbankach, w towarzystwie najlepsiejszych przyjaciółek i popapranych postaci z baśni. Lepiej się nie dało.

2 komentarze:

  1. Na dekady to może mierz, jak skończysz dwudziestkę? ;)
    Czy wszystkie mamy ostatnio rozkminki o przeszłości? Wczoraj poznałam dziewczynę, która wyglądała tak jak ja zawsze chciałam wyglądać (całkiem mhocznie i stylowo), ale wystarczająco szybko zdałam sobie sprawę, że z moją buzią się nic nie da zrobić (w liceum było gorzej niż teraz) i odpuściłam sobie z żalem; myślę, że oszczędziłam sobie wielu rozczarowań poniekąd...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wrażenie, że czas pomyka coraz szybciej i szybciej, więc ani się obejrzę, a już skończę dwudziestkę ;)
      Łączę się w bólu, bo z moim pyszczkiem też się nie da wiele zrobić i to -zawsze- było dla mnie powodem do rozczarowań, ale cóż, marzyć nie przestałam XD

      Usuń